W niedzielę uczestniczyłem w uroczystości z okazji 68. rocznicy bitwy Armii Krajowej pod Stefanowem. Stefanów jest symbolem. Mimo tego, że i Niemcy i reprezentujący Sowiety polscy komuniści zawzięli się, by Stefanów wymazać z mapy – on trwa w naszej pamięci i odradza się w naszych sercach podczas corocznych uroczystości.
Przychodzi tu na myśl znane, radiowe przemówienie Stefana Starzyńskiego, rozpoczynające się słowami: "Chciałem, by Warszawa była wielka". Starzyński pokazał w nim dwa wymiary wielkości - albo ta, którą osiąga się poprzez pracę, budowę, rozwój - wielkość, jaką łatwiej zdobyć w spokojniejszych miejscach na ziemi, albo też wielkość osiągniętą dzięki niezwykłemu natężeniu szlachetności i woli walki o szczytne ideały. To paradoks, który dostrzegamy sercem - Stefanów, choć pozostały tylko fundamenty a pola i drogi porosły lasem - żyje, i żyć będzie, gdy nas już nie będzie - bowiem stał się, dzięki odwadze i determinacji swoich mieszkańców i ich potomków - symbolem polskości, odradzającej się jak feniks z popiołów.
Dzięki mieszkańcom Stefanowa i ich potomkom wraca nadzieja. Pokazują, że - jak to pisał Henryk Sienkiewicz - nawet z najtrudniejszych terminów, najgwałtowniejszych opresji jest jeszcze jakieś wyjście. Paląc wieś, wysiedlając jej mieszkańców, burząc domy i sadząc w tym miejscu las nie dało się wymazać tej wsi z pamięci ludzi. Jeśli przetrwała wieś, przetrwa polskość i Polska. Państwo takich obywateli musi się podnieść z klęczek.
Stanisław Karczewski
wicemarszałek Sentu RP