Warszawa w kilometrowych korkach.

30 września 2011 r., słoneczne popołudnie, śródmieście Warszawy: Trasą Łazienkowską maszerują pasażerowie autobusów, zatrzymanych na moście przez Policję. Miasto jest sparaliżowane, blokady powodują kilometrowe korki, po oczyszczonych tym sposobem ulicach przemykają z wyciem klaksonów kolumny pojazdów policyjnych i luksusowych limuzyn. Nie wiem, jakie rezultaty polityczne przyniesie szczyt Partnerstwa Wschodniego – oceny pojawią się niebawem; wiem jednak, że spotkanie zdecydowanie utrudniło życie mieszkańcom i gościom stolicy, paraliżując ją na kilka godzin.

 

Dlaczego tego typu imprez nie można zorganizować w sposób mniej uciążliwy ? Dlaczego ulicę, którą przemknie w ciągu pięciu minut kolumna sześciu samochodów, trzeba zamknąć na dwadzieścia minut wcześniej ? Dlaczego osoby układające program spotkania ignorują fakt, że ok. godziny 15:00 w piątki w miastach są największe korki, i wtedy właśnie projektują przejazdy gości ?

 

To nie wymaga skomplikowanych zabiegów ani inwestycji, wydaje się, że wystarczy pomyśleć, aby wielokrotnie zmniejszyć uciążliwość szczytów politycznych dla mieszkańców i gości Warszawy. Ale może Pani Prezydent i Pan Premier nie przejmują się specjalnie niewygodą warszawiaków ?