"Dopalacze" zbierają śmiertelne żniwo.

„Dopalacze” zbierają śmiertelne żniwo. W ciągu kilku dni do szpitali trafiło prawie 250 pacjentów, a liczba zatruć wciąż rośnie. Kilka osób zmarło od początku roku na skutek zatrucia „dopalaczami”, wiele walczyło o życie w szpitalach. Substancje niszczą nerki, wątrobę i mózg. Wciąż brakuje skutecznych rozwiązań, a minister zdrowia bezradnie rozkłada ręce i pyta dziennikarzy co robić. Według informacji Głównego Inspektora Sanitarnego w województwie łódzkim, przypada aż połowa zatruć w skali całego kraju. Premier Ewa Kopacz zorganizowała tam ostatnie wyjazdowe posiedzenie rządu. Kilkadziesiąt metrów od miejsca, w którym była, znajduje się sklep, sprzedający „kolekcjonerskie” ziarna marihuany.

 

W 2010 r. Donald Tusk zapowiedział, że w sposób brutalny będzie walczył z dopalaczami. Mówił, że „nie będzie litości dla tych, którzy życie młodych obiecujących ludzi chcą zamienić w piekło uzależnienia…”. Ewa Kopacz zapewniała, że ustawa przeciwko „dopalaczom” jest dobrze przygotowana i może być wzorem dla całej Europy, że nowe regulacje raz na zawsze skończąz obrotem „dopalaczami” w Polsce. Niestety od pięciu lat PO nie zrobiła nic konkretnego w tej sprawie. Od 2011 r. stale rośnie liczba osób, które pod wpływem dopalaczy, w ciężkim stanie, trafiają do szpitali. Jak wynika z informacji sanepidu, w 2013 roku zarejestrowano 1027 przypadków podejrzeń zatruć „dopalaczami” na terenie całego kraju, zaś w 2014 roku takich przypadków odnotowano ponad dwukrotnie więcej – aż 2424. Jest to problem całego kraju, nie tylko dużych miast, ale również małych miejscowości. Podczas ostatniego dyżuru, który pełniłem w szpitalu w Nowym Mieście nad Pilicą, trafiły dwie młode osoby, u których doszło do zatrucia środkami odurzającymi.


Na szczęście ich życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo, ale nie był to pierwszy tego rodzaju przypadek w nowomiejskim szpitalu.Przypomnę, że w 2010 r. również Prawo i Sprawiedliwość zgłosiło swój projekt, który głosami polityków PO został odrzucony. A szkoda, ponieważ nasza ustawa zakładała nakaz zgłaszania nowych środków psychoaktywnych, co automatycznie czyniło niezgłoszone substancje nielegalnymi. Dzięki tym rozwiązaniom regulacja byłaby skuteczniejsza od propozycji PO. W maju, wstrzymując się od głosu przy ustawie rządowej, chcieliśmy zaprotestować przeciwko rozwiązaniom iluzorycznym, kolejnym bublom prawnym. Przedstawiono katalog zamknięty substancji zabronionych, więc kwestią czasu było pojawienie się nowych. Zabrakło monitorowania i mechanizmów kontrolowania walki z dopalaczami, co czyni ją bezskuteczną. Koalicja rządowa rzutem na taśmę wyprodukowała kolejną wadliwą ustawę.

 

PO popełniła wile błędów, również w sprawie „dopalaczy”. Dziś każdy to widzi i potrzebne są zdecydowane działania, które pomogą walczyć z tą zarazą. W obliczu tak wielu zagrożeń, niezrozumiałe jest, dlaczego politycy PO do tej pory nie uchwalili ustawy o zdrowiu publicznym, którą szumnie prezentowali ponad 2 lata temu. Ministerstwo zdrowia ograniczyło pieniądze na profilaktykę, a przez ostatnie 5 lat problem „dopalaczy” nie został rozwiązany. Potrzebujemy bardziej skoordynowanych działań ministerstw nauki, szkolnictwa, edukacji i spraw wewnętrznych, połączonych z szeroką edukacją społeczną. Umierają młodzi ludzie, setki doznaje uszczerbków na zdrowiu.

 

 

In vitro

 

Wiele emocji towarzyszyło debacie i głosowaniu nad ustawą o in vitro. Senacka Komisja Zdrowia opowiedziała się za odrzuceniem projektu w całości. Było duże prawdopodobieństwo, iż projekt przepadnie. Dlatego przed głosowaniem na posiedzeniu plenarnym Ewa Kopacz spotkała się z senatorami PO, by przekonywać ich do proponowanych rozwiązań. Burzliwa debata w Senacie pokazała jak wadliwa jest ta regulacja i jak wiele budzi wątpliwości, także natury prawnej. Dlatego chcę jasno powiedzieć, że Prawo i Sprawiedliwość szanuje wszystkich obywateli i różne poglądy na kwestię stosowania tej metody. Nie chcemy jej zakazywać. Uważamy jednak, że przyjęta w wyjątkowym pośpiechu, rządowa ustawa, powinna być zmieniona w taki sposób, by niemożliwa była eugeniczna selekcja zarodków, mrożenie embrionów. Chcemy, by z metody in vitro nie mogły korzystać związki partnerskie, a wyłącznie małżeństwa, u których potwierdzone będą wcześniejsze, realne próby leczenia niepłodności.

 

Tak ważne uregulowania prawne, sięgające głęboko sumienia, powinny być uchwalane bez presji zbliżających się wyborów, w konsensusie społecznym i politycznym. A w tym przypadku, nawet nie doszło do konsensusu w PO, bo byli senatorowie, którzy głosowali przeciwko tej ustawie.Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej chroni w sposób szczególny małżeństwo, jako związek kobiety i mężczyzny. Musimy mieć również na uwadze poszanowanie przyrodzonej godności człowieka oraz konstytucyjną zasadę prawnej ochrony życia, a więc od poczęcia aż do naturalnej śmierci. Warto w tym miejscu przytoczyć fragment opinii Biura Studiów i Analiz Sądu Najwyższego, która mówi o statusie prawnym zarodka, że „wiedza medyczna nie pozostawia najmniejszej wątpliwości, iż stanowi on najwcześniejszą formę życia ludzkiego”. Trybunał Konstytucyjny w orzeczeniu z dnia 28 maja 1997 r., K. 26/969 przydaje zarodkom przymiot godności osoby ludzkiej, ze wszelkimi tego konsekwencjami. Poza kontrowersjami natury etycznej, które także są przedmiotem rozważań cytowanej opinii Sądu Najwyższego, jest jak widać również szereg wątpliwości natury prawnej, także co do konstytucyjności projektu.

 

Zwracamy również uwagę na potrzebę wprowadzenia jasnych zapisów, które wyeliminują możliwość powołania do życia dzieci, po śmierci dawcy komórek rozrodczych. Dziecko jest największą wartością i nie można z pełną świadomością pozbawiać go, jeszcze przed jego urodzeniem, jednego z rodziców. To eksperyment, który jest szkodliwy z moralnego i społecznego punktu widzenia.W ustawie nie ma procedury ochrony, dlatego w takim kształcie była nie do zaakceptowania. Uważamy, że pragnienie posiadania dziecka nie może być realizowane z pominięciem zasad wiary i kultury chrześcijańskiej, ale także nie może ingerować, w sposób niebezpieczny w biologię człowieka. Nie mniej jesteśmy świadomi, że nie wszyscy obywatele naszego państwa ten pogląd podzielają. Jeszcze raz podkreślam, że rozumiemy dramat małżeństw, które z przyczyn obiektywnych, nie mogą zostać rodzicami. Mając zagwarantowane Konstytucją RP prawo do wolności sumienia, sami muszą ocenić, czy sztuczna metoda zapłodnienia, w przypadku stwierdzenia niepłodności, jest najlepszym dla nich sposobem na posiadanie potomstwa.

 

Stanisław Karczewski

wicemarszałek Senatu RP

 

https://www.facebook.com/stanislawkarczewski       https://twitter.com/stkarczewski www.stanislawkarczewski.pl            Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.       Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.