- To był bardzo poważny wypadek. Pan prezydent mógł zginąć. Albo osoby jadące z nim, jadące z naprzeciwka (...). Trzeba przyjąć najbardziej skrajne, dramatyczne wersje - mówił w #dziejesienazywo marszałek Senatu Stanisław Karczewski.
Karczewski zgodził się z cytowanym przez prowadzącego #dziejesienazywo Jacka Żakowskiego Michałem Karnowskim, który komentując wypadek samochodu Andrzeja Dudy, napisał, że "należy przyjąć, iż próbowano zabić prezydenta". - Trzeba przyjąć najbardziej skrajne, dramatyczne wersje. I dopiero jeśli będą na to dowody, wyeliminować je - tłumaczył marszałek Senatu.
Incydent z udziałem auta prezydenta na A4 - Myśli pan, że to prawdopodobne, że w BOR znajduje się jakaś "piąta kolumna"? Mieści się to panu w mózgu? - pytał Żakowski. - Panie redaktorze, ja mam bardzo pojemny mózg, wszystko mi się mieści w głowie. Potrafię sobie wszystko wyobrazić, wszystko jest możliwe. Trzeba wszystko brać pod uwagę - ocenił.
Dodał, że wypadek prezydenckiego samochodu to ewenement na skalę światową. - To sytuacja, którą trzeba drobiazgowo wyjaśnić. Były szef BOR w sposób kuriozalny wypowiadał się na temat tego wypadku, że prezydent powinien jechać opancerzoną limuzyną z napędem na cztery koła po autostradzie, nie w górach - bardzo ciekawe. Szkoda, że takiej nie zakupił, bo takiej nie ma w BOR. Więc dobrze byłoby, żeby nie konfabulował, tylko mówił o faktach - podkreślił Karczewski.
Zaznaczył, że prezydenci na całym świecie jeżdżą opancerzonymi limuzynami i nie ma w tym nic dziwnego. - Trzeba to przyjąć za normę - oświadczył.
Źródło/Foto: WP.pl