Wywiad z Marszałkiem Senatu RP Stanisławem Karczewskim.

Marszałek gabinetTo pierwszy rząd, który tak rzetelnie wywiązuje się ze złożonych obietnic.

 

R. Za nami 100 dni rządu Prawa i Sprawiedliwości z premier Beatą Szydło na czele. Jak Pan ocenia pierwsze 100 dni rządu? Czy można mówić o początku dobrej zmiany, która politycy Prawa i Sprawiedliwości deklarowali w trakcie kampanii wyborczej?

S.K. Po 100 dniach możemy zrobić wstępne podsumowanie, pamiętając że umówiliśmy się z Polakami na 4 lata. 100 dni, to bardzo krótki okres, który dotąd traktowany były jako czas spokoju. My nie mieliśmy tego czasu, bardzo ciężko i długo pracowaliśmy, nadal pracujemy. Udało się zrobić wiele dobrego, „dobra zmiana” jest konsekwentnie realizowana. To pierwszy rząd, który tak rzetelnie wywiązuje się ze złożonych obietnic. Do tej pory mieliśmy do czynienia z politykami, którzy po objęciu władzy w dużym stopniu wycofywali się z deklaracji składanych w kampanii wyborczej, a nawet wprowadzali zmiany sprzeczne z tym co obiecali. Na przykład Platforma Obywatelska zapewniała, że nie podniesie wieku emerytalnego, a tym czasem rząd Donalda Tuska to robił.

R. Co konkretnie udało się wprowadzić w życie z obiecywanych zmian?

S.K. Dotąd największym sukcesem rządu Beaty Szydło jest wprowadzenie sztandarowego projektu „Rodzina 500 +”. Znieśliśmy obowiązek szkolny sześciolatków, dając rodzicom prawo wyboru, uchwaliliśmy ustawę zakazującą odbierania rodzicom dzieci ze względu na biedę. Wprowadziliśmy podatek bankowy. Do konsultacji przekazano projekt o 15 % stawce CIT dla przedsiębiorców. Do Sejmu trafiła nowelizacja w sprawie minimalnej stawki wynagrodzenia za godzinę. Kolejna realizacja obietnicy, to darmowe leki dla seniorów po 75 roku życiu. Zajmujemy się również projektem ustawy o podniesieniu kwoty wolnej od podatku. Chcielibyśmy, aby od 1 stycznia 2017 roku wszedł w życie projekt ustawy o obniżeniu wieku emerytalnego. Na uwagę zasługuje również chwalony przez przedsiębiorców plan rozwoju zaprezentowany przez ministra Mateusza Morawieckiego. Wszystko razem tworzy spójne działanie, będące realizacją dobrej wizji przyszłości i rozwoju Polski.

 

R. 1 kwietnia wchodzi w życie ustawa „500 +”, która przyznaje 500 zł na drugie i kolejne dziecko, a rodzicom w trudnej sytuacji finansowej już na pierwsze dziecko, podobnie jak na dziecko niepełnosprawne. Opozycja atakuje i domaga się pieniędzy już na pierwsze dziecko.

S.K. To nasz priorytetowy projekt, którego efektem ma być poprawa stanu demograficznego w Polsce. To skok cywilizacyjny w naszym kraju. Dotychczas żadna partia rządząca nie interesowała się tym, by wspomóc podstawową jednostkę społeczną, jaką jest rodzina. Uzyskanie świadczenia na pierwsze dziecko będzie możliwe dla rodzin najbiedniejszych, a warunkiem jest próg dochodowy. W chwili obecnej nie było możliwości wprowadzenia 500 zł na każde dziecko, ponieważ byłoby to zbyt duże obciążenie dla budżetu. Platforma Obywatelska i PSL miały 8 lat, a nie zrobiły nic w tym kierunku. Tym bardziej nie powinni krytykować, zwłaszcza że jest to krytyka totalna, bez sensu, bez przemyślenia, krytyka wszystkiego co robimy. Z jednej strony postulują pieniądze na każde dziecko, z drugiej krzyczą, że budżet tego nie wytrzyma. Zarzucają, że za mało zrobiliśmy przez 100 dni, a z drugiej narzekają, że Sejm zbyt często i za długo pracuje.

R. Cała Polska żyje dokumentami ujawnionymi przez wdowę po generale Kiszczaku. Udostępnione przez IPN akta mówią o tym, że były prezydent Lech Wałęsa był tajnym współpracownikiem o pseudonimie „Bolek”. Politycy opozycji zarzucają Prawu i Sprawiedliwości, że to inscenizacja wymierzona w byłego prezydenta. Jak Pan się odniesie do tych słów?

S.K. Ujawnione dokumenty, z historycznego punktu widzenia, są niezmiernie ważne. Wiele tomów akt i teczek zostało zniszczonych przez osoby, które miały w tym interes lub jest nadal przetrzymywanych w „domowych archiwach”, takich jak „szafa Kiszczaka”. W Polsce nie przeprowadziliśmy lustracji. Rząd Jana Olszewskiego, który chciał to zrobić, został obalony. Bardzo dobrze się stało, że dokumenty dotyczące podejrzenia agenturalnej przeszłości Lecha Wałęsy zostały ujawnione. Życie publiczne w Polsce powinno być transparentne, a opinia publiczna musi o takich sprawach wiedzieć. Jeśli chodzi o zarzut, że była to inscenizacja inspirowana politycznie proszę zwrócić uwagę na fakt, że ujawnienie dokumentów nastąpiło w najmniej korzystnym dla rządu czasie. Wszystkie media zamiast pochylić się nad wprowadzanymi przez nas dobrymi ustawami zajmowały się zamieszaniem wokół teczki Lecha Wałęsy. Zarzut jest absurdalny, a Lechowi Wałęsie powinno zależeć na tym, by sprawę raz na zawsze wyjaśnić.

R. Kolejny temat, którym żyje część mediów, opozycja i KOD, to raport Komisji Weneckiej, a właściwie wyciek na temat opinii. Jak oceniać tę sytuację? Czy przecieki ujawnione przez Gazetę Wyborczą nie podważają zaufania do Komisji Weneckiej?

S.K. Draft projektu raportu Komisji Weneckiej zawierający klauzulę niejawności został upubliczniony i jest wykorzystywany do walki politycznej. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Celem raportu miało być rozwiązanie problemu, tymczasem osiągnięto cel zupełnie odwrotny. Ta sytuacja jest bardzo kłopotliwa, przede wszystkim dla Komisji, przed którą stawiane są tak ważne zadania, i która wydaje opinie w niezwykle istotnych i delikatnych sprawach. Dlatego to Komisja powinna w sposób szczególny dbać o standardy swojej pracy, tak by budzić zaufanie. W takim przeświadczeniu rząd zaprosił przedstawicieli Komisji Weneckiej do Polski. Niestety to zaufanie zostało podważone. Wyciek rzuca cień na profesjonalizm pracy komisji, a tym samym na samą opinie, która zanim została oficjalnie podana do wiadomości publicznej, stała się elementem walki politycznej. To absolutnie nieodpowiedzialne i niedopuszczalne, poniżej pewnych standardów, których mamy prawo oczekiwać od takich instytucji jak Komisji Wenecka. A może oczekiwaliśmy zbyt dużo i to był błąd…?

R. Wróćmy do pracy parlamentu, a konkretnie izby wyższej. Przeglądając stronę internetową Senatu RP uwagę przykuwa Pana aktywność, jako Marszałka Senatu. Ciągłe spotkania, konferencje, wyjazdy, uroczystości. Spędza Pan bardzo dużo czasu na pracy w Senacie. Wydaje się, że znacznie więcej niż Pana poprzednicy? „Dobra zmiana”?

S.K. Już podczas swojego pierwszego przemówienia w tej kadencji mówiłem, że Senat musi wyjść z cienia Sejmu. Od samego początku podejmuję wiele aktywności, by tak się stało. Do Senatu wróciły środki polonijne, budujemy biuro polonijne w ramach struktury Kancelarii. Trwają również przygotowania do inicjatyw ustawodawczych co powoduje, że nie tylko ja, ale cała Kancelaria pracuje bardzo intensywnie. To wszystko przyniesie oczekiwane efekty i udowodni, że Senat RP jest instytucja potrzebną i odgrywa niezwykle ważną rolę w polskim systemie parlamentarnym.

 

R. Pozostając przy aktywności Pana Marszałka. 1 marca obchodziliśmy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Przeddzień tego święta, rozpoczęły się etapy szkolne organizowanego przez Pana konkursu historycznego, poświęconego tej tematyce. Jak Pan Marszałek ocenia tegoroczne zainteresowanie konkursem?

S.K. W tym roku przypada już IV edycja konkursu „Żołnierze Wyklęci. Walka o pamięć i cześć” i z radością mogę powiedzieć, że cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Do udziału zgłosiło się 18 szkół, w tym 5 po raz pierwszy. Wzrasta zainteresowanie historią Niezłomnych, wzrasta też poziom wiedzy wśród uczniów, którzy niezwykle rzetelnie przygotowują się do konkursu. Bardzo mnie to cieszy. W ten sposób osiągamy cel konkursu i przywracamy pamięć o Bohaterach, którzy oddawali życie za Ojczyznę.

Aktualnie trwają etapy szkolne konkursu. Finał odbędzie się 19 kwietnia w Liceum Ogólnokształcącym w Nowym Mieście nad Pilicą. Z kolei 4 kwietnia uczniowie Specjalnych Ośrodków Wychowawczych powalczą o wygraną w Ośrodku w Jurkach. Wszystkim uczestnikom życzę powodzenia!

R. Dziękuję za rozmowę.

S.K. Dziękuję.

Redaktorka