- Kompromis był wystarczający na ówczesne czasy, a dziś Europa liberalizuje się i należy na to reagować - powiedział w Polsat News marszałek Senatu, Stanisław Karczewski pytany o obowiązującą ustawę dotyczącą dopuszczalności aborcji. Polityk powiedział, że jeśli dojdzie do głosowania nad nowelizacją, w klubie PiS nie będzie dyscypliny.
Marszałek Senatu Stanisław Karczewski wyraził przekonanie, że dyskusji na temat dopuszczalności aborcji nie należy przenosić na ulice. Odniósł się do niedzielnego incydentu w kościele św. Anny. Podczas odczytywania listu biskupów kilka kobiet wyszło z kościoła głośno wyrażając swoje oburzenie. Karczewski nazwał to wydarzenie "ustawką".
Stwierdził też, że "osoba, która była oburzona jest znana z manifestacji lewicowych". Zauważył, że podczas wieczornej mszy w tym samym kościele, gdy nie było dziennikarzy i kamer nie bylo też demonstracji.
Nie przesądza jak zagłosuje
Porozumienie z 1993 roku zakłada, że ciążę można przerwać w trzech przypadkach: gdy stanowi ona zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego. Karczewski ocenił, że kompromis był wystarczający na ówczesne czasy, a dziś Europa liberalizuje się i należy na to reagować.
- Jeśli czytam, że w jednym z krajów nie ma "problemu" z dziećmi z zespołem Downa, to ja myślę, że chcę by w Polsce był ten "problem". Jestem lekarzem i wiem jakie to są kochane dzieci. Nie chcę by prawo pozwalało na to, by takie dzieci były pozbawiane życia - stwierdził Karczewski. Marszałek jednak nie przesądza jak zagłosuje gdy ustawa trafi do parlamentu. - Nie będziemy rozmawiać o czym czego nie ma - powiedział gość Polsat News.
Obywatelski projekt Fundacji Pro – Prawo do Życia, przewiduje m.in. wprowadzenie całkowitego zakazu aborcji.
Źródło/Foto: Polast News