Rozmowa Marszałka Senatu RP Stanisława Karczewskiego z dnia 19 maja 2016 r. ze Sławomirem Jastrzębowskim w programie "Więc jak".
"Super Express": - Komisja Europejska jest zaniepokojona tym, co robi PiS. Pokazuje wam żółtą kartkę z powodu podejrzeń o brak praworządności w Polsce.
Stanisław Karczewski: - Cały czas zapraszamy opozycję do rozmów, dzięki którym można by rozwiązać konflikt wokół Trybunału Konstytucyjnego. Konflikt, który ma charakter polityczny. Rozpoczęła go PO równo rok temu, przyjmując nową ustawę o Trybunale. To trochę tak, jak zapina się koszulę i zaczyna się od złego guzika. Potem cała koszula jest źle zapięta.
- To jak rozpiąć tę koszulę?
- Przedstawialiśmy swoje propozycje. Jarosław Kaczyński już w styczniu. Potem Beata Szydło. W tej chwili mamy bardzo poważną propozycję, która wychodzi wszystkim naprzeciw. Złożyliśmy projekt ustawy, który nawiązywał do tego, co było wcześniej i nie wzbudzało żadnych kontrowersji. Warto więc usiąść i rozmawiać. Wielkim zaskoczeniem było dla mnie to, że Biuro Legislacyjne TK już wyraziło opinię na temat tej ustawy. W każdym razie trzeba rozmawiać. Szkoda, że politycy opozycji siedzą i kalkulują, czy im się to opłaca.
- Niczego dziwnego w tym nie ma. Też byście tak robili.
- Na pewno nie robilibyśmy tego tak, jak PO. Prawie wszystkie sytuacje można wykorzystywać do walki politycznej, ale nie powinna być ona oparta na stwierdzeniu, jakiego użył Grzegorz Schetyna, że oto jego partia będzie opozycją totalną - na wszystko mówimy nie, wszystko jest niekonstytucyjne.
- Dobrze, jesteśmy tu i teraz. I teraz KE mówi, że grożą nam sankcje. PO mówi: publikujcie wyroki TK. Bierzecie to w ogóle pod uwagę?
- Wszystko bierzemy pod uwagę. Jarosław Kaczyński mówił o możliwości powołania trzech sędziów wybranych przez PO i opublikowania w jakiejś formie wyroków TK. Musimy w końcu zacząć rozmawiać. W naszym projekcie ustawy, w którym zmniejszona jest liczba sędziów wymaganych do rozpatrzenia spraw, nie ma kolejności zgłaszania wniosków do TK. To materiał, nad którym warto się pochylić. Jest możliwość kompromisu i wyjścia z tej kłopotliwej sytuacji.
- Dlaczego opozycja nie chce się z wami spotykać w sprawie tej kłopotliwej sytuacji?
- Myślę, że to stanowisko przejściowe. I PO, i Nowoczesna przemyślą je przez weekend, zmienią zdanie i usiądą do stołu. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu. Choć na początku tygodnia marszałek Kuchciński, który ma być gospodarzem spotkania, nie zaprosi do rozmów, bo razem wyjeżdżamy na spotkanie szefów parlamentów UE do Luksemburga. Nie sądzę więc, żeby wcześniej niż w środę doszło do spotkania.
- Opozycja się wycofała do czasu podjęcia przez was jakiejś decyzji w sprawie TK. Czyli do poniedziałku, tak jak chce tego KE. I co zrobicie?
- A co możemy zrobić? Dziś są głosowania w Sejmie. Później posłowie jadą do domów. W tym czasie trudno będzie cokolwiek zrobić. My pokazaliśmy tak daleko idące propozycje, że dziwię się, iż PO i Nowoczesna nie odniosły się do tego z sympatią.
- Dobrze rozumiem, że między wierszami mówi pan, iż w sprawie ultimatum KE do poniedziałku nic nie zrobicie?
- Być może do KE nie docierają wszystkie informacje na bieżąco. Przecież nie zwołamy specjalnie posiedzenia Sejmu, żeby uchwalić ustawę, której projekt złożyliśmy. Sejm ma swój harmonogram.
- Jak wam się chciało, to nawet po nocach przegłosowywaliście ustawy.
- Tak było. W tej chwili zrobimy to na spokojnie. Poczekajmy.
- Donald Tusk co prawda nie jest w KE, ale jest w Radzie Europejskiej. I jakie, według pana, jest jego zdanie na ten temat?
- Mogę się tylko domyślać. Znam go i zakładam, że zapewne wpisuje się w totalną opozycję Grzegorza Schetyny. Donald Tusk ostatnio się na ten temat nie wypowiadał i to dobrze, choć wcześniejsze jego wypowiedzi, które padały, były niepotrzebne.
- Aby Unia mogła nałożyć na nas sankcje, potrzeba jest zgoda wszystkich państw członkowskich. To się nie stanie.
- Mamy pewność, że tak się nie stanie.
- Bo macie Orbána?
- Mamy dobre relacje z całą Grupą Wyszehradzką.
- Czyli, pana zdaniem, w ogóle nie powinniśmy obawiać się tego, co robi Komisja Europejska?
- Powinniśmy się przede wszystkim zająć naszymi polskimi sprawami, a za granicą powinniśmy zająć się promocją Polski.
- A słyszał pan Clintona?
- Słyszałem.
- Mówił, że Kaczyński to w zasadzie Putin.
- To słowa, które wskazują, że Bill Clinton nie zna i nie rozumie sytuacji w Europie. Nie wie, co się dzieje w Polsce. To najbardziej delikatny komentarz, którego mogę w tej sprawie udzielić.
- A mniej delikatnie, jakby to pan powiedział? Jesteśmy teraz w tabloidzie, choć słynne "Spie...aj dziadu" to jednak za mocno.
- Amerykańska Polonia wypowiedziała się bardzo krytycznie na temat tych słów i ja się pod nimi podpisuję. Uznała ona, że pan prezydent nietrafnie ocenił sytuację w Polsce i na Węgrzech i nie przyczyni się to do dobrego wyniku Hillary Clinton. Bill Clinton za te słowa powinien przeprosić.
- Przeprosi?
- Mam nadzieję, że tak. A jeśli nie przeprosi, to chociaż się z tych słów wycofa.
- Nie ma pan wrażenia, że o Polsce mówi się nie najlepiej? Ostatnio Clinton, wcześniej bardzo słyszalny głos Bono.
- Nie widzę nic, co polskiej demokracji mogłoby zagrażać. Jesteśmy państwem, które może się cieszyć z pełni demokratycznych zasad i to na każdym polu. Możemy być z tego dumni. Jeżdżę po całej Europie z podniesionym czołem. Zachęcam polityków z innych opcji, by jeżdżąc po świecie, chwalili Polskę i pokazywali, jak się świetnie rozwija i jak dobrze ma się u nas demokracja. A jeśli jakiś problem się pojawia, to jest on do rozwiązania tu na miejscu.
- Taka to demokracja, że jak Tomasz Zimoch skomentował sytuację w Polskim Radiu, to został zawieszony.
- Tomasz Zimoch to mój ulubiony komentator. Uwielbiam go. Bardzo często, kiedy oglądałem w telewizji mecz, wyłączałem głos i włączałem radio. Nie wyobrażam sobie, żeby nie prowadził relacji z imprez sportowych.
- Taki dobry, a wy go zawiesiliście.
- Ja nie mam z tym nic wspólnego. Uważam, że niepotrzebnie nieelegancko wypowiadał się o swojej firmie. To wspaniały dziennikarz sportowy, ale z jego wypowiedziami na temat TK i gloryfikowaniem prezesa Rzeplińskiego osobiście się nie zgadzam.
- Pan jest bardzo kulturalnym człowiekiem, a mówię o tym, bo Ryszard Petru zablokował pana na Twitterze. Internauci chcieli, żebym zapytał, jak się pan z tym czuje. Jak?
- Bardzo dobrze. Nie byłem w szoku nawet przez minutę. To chyba taki żart ze strony pana Petru i mam nadzieję, że mnie "odbanuje".
- A Nowoczesna może was zastąpić? 22 proc. w sondażach.
- To sporo, choć to większy problem dla Platformy niż dla nas.
Cała audycja do obejrzenia tutaj
Źródło/Foto: www.se.pl