Nie ma pomysłu, nie ma planu. Są doraźne działania.

                 Health-Insurance-and-the-Health-Care-SystemKoniec roku to czas na podsumowania. Co wydarzyło się w tym roku, czy nastąpiła poprawa funkcjonowania systemu opieki zdrowotnej, czy dokonał się jakiś przełom? Czy wchodzimy w Nowy Rok w poczuciu dobrze wykonanej pracy i czy w 2015 roku będzie można liczyć na odczuwalne, dobre zmiany dla pacjentów i pracowników służby zdrowia?

Deklaracje rządzących są bardzo obiecujące. Wśród nich skrócenie kolejek do lekarzy specjalistów, szybciej i lepiej wykrywane choroby nowotworowe, zniesienie limitów w onkologii. Większość z nas nie wierzy w te zapewnienia. Brak środków na realizację pakietu kolejkowego i onkologicznego stawia te plany pod wielkim znakiem zapytania, choć założenia tych rozwiązań są bardzo szczytne. Każdy jest za skróceniem kolejek, szybkim i skutecznym leczeniem, bez limitów. Zatem wniosek nasuwa się sam. Stworzono programy z założenia słuszne, ale niewykonalne. Świadczy to, że te rozwiązania nie są elementem całości. Są jedynie zabiegami propagandowymi mającymi na celu odwrócenie uwagi od problemów bieżących - braku pieniędzy, wystarczającej liczby lekarzy i pielęgniarek.

Nie znam żadnego dokumentu ministerstwa zdrowia, czy rządu RP, który prezentowałby założenia polityki zdrowotnej na rok, pięć i dziesięć lat. Premierem została nasza Koleżanka, ale w jej expose nie dostrzegłem głębszej myśli dotyczącej polityki zdrowotnej. Nie ma pomysłu, nie ma planu. Są doraźne działania, nastawione na utrzymanie władzy. Niestety, nic więcej.

W tym roku minęła piąta rocznica śmierci prof. Zbigniewa Religi. Jako minister miał wiedzę, wizję funkcjonowania systemu opieki zdrowotnej i plan wprowadzania zmian. Jego program zapisany był w dziesięciu punktach. Wdrażanie tego programu miało trwać siedem lat. Ówczesnej opozycji, z Ewą Kopacz na czele, ten czas wydawał się za długi. Profesor był gwałtownie atakowany z tego powodu. Cóż, ekipa PO i PSL rządzi właśnie siedem lat i nie może pochwalić się żadnymi osiągnięciami w zakresie polityki zdrowotnej. Prawo i Sprawiedliwość na początku tego roku zatwierdziło swój program, oparty na trzech filarach - zdrowie, rodzina i praca. Moja formacja polityczna, w przeciwieństwie do rządzących, wie że zdrowie Polaków jest i będzie najważniejszym wyzwaniem dla tych, którzy sprawują władzę.

W tej chwili, z końcem roku, napotykamy na duże utrudnienia w funkcjonowaniu wielu oddziałów i klinik. Wyczerpane limity powodują ograniczenia przyjmowania chorych ze schorzeniami przewlekłymi. W wielu miejscach dyrekcje placówek nakazują przyjmowanie pacjentów jedynie ze wskazań życiowych. Stawia to wielu lekarzy, a przede wszystkim pacjentów w bardzo trudnej sytuacji. Konieczność przełożenia hospitalizacji pociąga za sobą fatalne skutki zdrowotne i może doprowadzić chorego przewlekle do stanu zagrożenia życia.

Totalnie niezrozumiała jest dla mnie sytuacja z młodymi lekarzami, którym w administracyjny sposób utrudnia się podjęcie i kontynuowanie specjalizacji. Zgłosił się do mnie młody lekarz po stażu, z ustalonym zatrudnieniem pozarezydentalnym, chcący robić specjalizację z radiologii. Irracjonalna blokada na poziomie administracji wojewódzkiej oddala go od rozpoczęcia specjalizacji. Czy ktoś mi wytłumaczy taki stan? Jedynym chyba logicznym wyjaśnieniem jest nadmiar urzędników, którzy jakoś muszą wykazać się aktywnością i blokują rozwój młodych lekarzy.

Właśnie obchodzimy rocznicę powstania Izb Lekarskich. Dwadzieścia pięć lat to okazja do podsumowań i określenia zadań na następne lata. Moim zdaniem główny wysiłek powinniśmy skierować na naprawę wizerunku zawodu lekarza. Kilka dni temu New England Journal of Medicine opublikował pracę Public Trust in Physicians, a w niej wyniki badania poziomu zaufania, jakim opinia publiczna darzy lekarzy jako grupę zawodową. Wskazują one, że poziom zaufania do lekarzy w Polsce gwałtownie spada od 2011 roku, z poziomu 73% do 56% !!! w 2014 roku. Dane wskazują na fakt, że Polska znalazła się na ostatnim miejscu w światowym rankingu zaufania do lekarzy. Musimy wspólnie zastanowić się, jakie są główne przyczyny tak fatalnych wyników. W 2015 roku zorganizuję w Senacie konferencję poświęconą tej właśnie sprawie. Już dziś zapraszam do wzięcia w niej udziału.

                                                                                                                                                                                                                                                                           Stanisław Karczewski

                                                                                                                                                                                                                                                                     wicemarszałek Senatu RP